Skończył się rok 2024. Był to dla nas na pewno czas inny niż poprzednie lata, zwłaszcza jeśli spojrzymy na niego przez pryzmat aspektu sportowego. Wydaje się, że ten temat zdominował i przyćmił wiele innych wydarzeń, które miały miejsce w minionym roku. Dlatego uważam, że warto podsumować ten czas, spojrzeć z perspektywy na niektóre wydarzenia i zaproponować kilka noworocznych postanowień kibicowskich.
Zacznijmy jednak krótko od aspektów sportowych. Nie sposób powiedzieć, że był to rok wyjątkowo nieudany, przepełniony kontuzjami, które ciągnęły się niemal przez cały rok, i zakończył się bez żadnego nowego trofeum w klubowych gablotach. Nie zagłębiając się w szczegóły, w jaki sposób utraciliśmy tytuł, trzeba przyznać, że prędzej czy później taki rok musiał nadejść. Warto jednak docenić okres naszej dominacji, którego dowodem jest fakt, że w Hali Legionów pojawiło się pokolenie młodych kibiców, niepamiętających czasów, gdy nie byliśmy mistrzami.
Jeśli chodzi o pozostałe trofea – Superpuchar czy Puchar Polski – osobiście nie jest mi ich żal. Superpuchar, utworzony nieco sztucznie, by dodać kolejną Świętą Wojnę do sezonowego kalendarza, nie ma dla mnie większego znaczenia. Natomiast Pucharu Polski po prostu nie dało się zdobyć przy takim zmęczeniu, jakie towarzyszyło nam po wyczerpującej walce o Final Four z Magdeburgiem.
To właśnie z tym meczem wiążą się chyba moje najlepsze wspomnienia z ubiegłego roku. Termin był wręcz idealny – majówka, mecz o stawkę, a do tego niezbyt daleko, jak na standardy Ligi Mistrzów. Pojawiliśmy się solidną grupą, wykorzystując maksymalnie przyznaną nam pulę biletów. Zabawa zaczęła się wcześniej – od spotkania na rynku i przemarszu pod halę, gdzie witamy zawodników. Więcej szczegółów znajdziecie w relacji tutaj.
Wyjazd do Magdeburga był bezsprzecznie najbardziej spektakularny. Jeśli chodzi o pozostałe, choć pojawiamy się w solidnej liczbie w Płocku na wszystkich wyjazdowych meczach, a nawet na Superpucharze w Łodzi, reszta wyjazdów pozostawia wiele do życzenia. To zdecydowanie pole do poprawy i pierwszy punkt na liście noworocznych postanowień. Mam nadzieję, że w tym roku, poza meczami z Płockiem, uda nam się pokazać w większej grupie na kilku innych wyjazdach. Najbliższa okazja nadarzy się już w lutym – podczas niedlakiego wyjazdu do Legionowa.
Jeśli chodzi o mecze domowe, sytuacja wygląda różnie. Cieszy fakt, że Młyn, jak i cała hala, są pełne lub prawie pełne na każdym meczu Ligi Mistrzów, niezależnie od przeciwnika (z czym niektórzy mają niemały problem 😉 ). Z mobilizacją na mecze ligowe bywa jednak trudniej. Mamy swoje problemy, nad którymi pracujemy – chociażby widać spory postęp w grze na bębnach w tym roku, a i kilka spotkań naprawdę fajnie nam wyszło. Jednak było ich za mało, liczę, że takich chwil będzie więcej, byśmy zawsze solidnie wspierali Iskrę. To kolejne postanowienie, które ląduje na naszej liście. W tym miejscu chciałbym przypomnieć o zaproszeniu na sektor E dla wszystkich, którzy chcą aktywnie wspierać drużynę dopingiem.
Jedną z rzeczy, z których możemy być naprawdę dumni w minionym roku, są nasze oprawy. Po nieco słabszym okresie wróciliśmy na wysoki poziom, prezentując aż osiem różnych opraw. Uważam, że to bardzo dobry wynik. Rok rozpoczęliśmy oprawą „Above the colorless view, arises YELLOW-WHITE-BLUE” zaprezentowaną podczas meczu z Kiel w lutym, a zakończyliśmy dedykowaną Julenowi: „Dużo bym dał, by przeżyć to znów”. Kilka z nich miało nieco mniejszy format, ale z fajnym przekazem. Osobiście najbardziej podobała mi się oprawa „Nie ma ognia bez Iskry” zaprezentowana podczas meczu z Aalborgiem w październiku. Był to duży, dość skomplikowany projekt, ale efekt końcowy był genialny. Zresztą, zobaczcie sami! Wszystkie oprawy można zobaczyć też tutaj.
Tutaj wielkie brawa należą się grupie, która w minionym roku zajmowała się tworzeniem opraw. Udało się przygotować ich tak wiele nie tylko dzięki ogromnej motywacji, ale przede wszystkim dzięki sprawnej organizacji. Doskonałym przykładem jest sytuacja z maja – podczas gdy smerfy w pocie czoła kończyły swoją „spektakularną” oprawę na dzień przed meczem, my spokojnie, przy grillu i piwku, dopracowywaliśmy swoją, zaprezentowaną tydzień później. Liczę na to, że uda nam się utrzymać ten poziom również w nadchodzącym roku.
Nie można jednak zapomnieć, że żadna z tych opraw nie powstałaby bez Waszego wsparcia. Każda z nich to koszt – w zależności od rozmiaru – sięgający nawet kilku tysięcy złotych. Dlatego dziękujemy wszystkim, którzy nas wspierają, i zachęcamy do wrzucenia kilku złotych do puszki podczas meczów lub do zrzutki, do której link znajdziecie poniżej.
To tyle na dziś. Lista postanowień noworocznych jest krótka, ale treściwa – progres na wyjazdach i solidność w domu na ligówkach. Czekamy na wasze opinie na temat minionego roku, dotyczące nie tylko opraw ale i np tego czy nie brakowało Wam gadżetów. Śledźcie nasze kanały, bo już niedługo planujemy ruszyć z pewnymi zapisami. Do zobaczenia na sektorze E!
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!