Kolejny raz w środku tygodnia Iskra rozgrywa swój mecz wyjazdowy. Tym razem udajemy się do Lublina. Czemu? Działacze puławskiego klubu po raz kolejny postanowili wynająć większą halę Globus, aby tam rozegrać swoje spotkanie.
Ale po kolei… Zbieramy się przed godziną 15 i po drodze zahaczając jeszcze o Halę Legionów lecimy busem prosto do stolicy województwa Lubelskiego. Istniało niebezpieczeństwo, że możemy nie zdążyć na to spotkanie o czym wspomniał nasz driver, ale jednak ostatecznie dojeżdżamy na spotkanie na styk. Dopiero problemy z biletami sprawiają, że wchodzimy na halę w 10 minucie meczu.
W pierwszej połowie doping raczej jeszcze na dość średnim poziomie, byliśmy raczej słabo słyszalni dla zawodników. Przerwa pozwoliła nam trochę na zregenerowanie sił po podróży. W drugiej połowie troszkę się rozkręciliśmy i było nas dobrze słychać na całej hali. Dobrze wychodziły nasze ,,klasyczne’’ przyśpiewki ,,Hej Kielce Gol’’ czy też ,, Kielce’’ w asyście bębna. Repertuar był jednak urozmaicony za co brawa należą się prowadzącym. Tego dnia zasiadamy tam, gdzie ostatnio w czasie naszej wizyty w lubelskiej hali Globus. Tym razem na sektorze łącznie 39 osób. Chciałoby się, żeby była to liczba większa, jednak jak na środę nie ma co narzekać.
Gospodarze, czyli kibice Wisły Puławy, w mniejszej liczbie niż ostatnio w czasie meczu z nami, na sektorze około 70 osób. Z naszej perspektywy raczej średnio słyszalni. W drugiej połowie do dopingu włączają machajki. Hala dobrze wypełniona, według organizatorów był komplet. Jednak raczej średnio była ona zaangażowana w doping.
Zawodnicy wygrali mecz 4 bramkami, po meczu dziękujemy im za doping, wykonując najbardziej przeciągany pociąg w historii;) Czekamy jeszcze chwilę w hali i pod halą na busa. W końcu dojeżdża, pakujemy się i wracamy do Kielc. W drodze, jak to bywa przy takich podróżach, różne, różniste śpiewy, od biesiady po rap, więc bywało głośno, jednak nie bardzo, jeśli chodzi o kibicowskie standardy. W pewnym momencie nasz kierowca nie wytrzymał, dając ostro po hamulcach oznajmił że nasze śpiewy przeszkadzają mu w jeździe, co powoduje… że nasze śpiewy nabierają jeszcze więcej siły. Raczej nie udzieliła mu się atmosfera, którą rozkręciliśmy w drodze powrotnej;) W końcu jednak udaje nam się dotrzeć do Kielc, gdzie jesteśmy sporo przed północą.
Następny wyjazd zapowiada się jeszcze ciekawiej, jedziemy do Płocka, więc żadnego kibola nie trzeba na niego zachęcać. Zapisy wkrótce. Śledźcie nasze fanpage w poszukiwaniu informacji. Elo!
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!